Energetyka jądrowa kusi młodych. Polska potrzebuje specjalistów
2025-04-09

Faktycznie można zaobserwować swego rodzaju renesans energetycznych kierunków. Jeszcze 10, czy 15 lat temu, te kierunki nie były postrzegane jako szczególnie atrakcyjne – tłumaczy adwokat Patrycja Wysocka z KKG Legal. Konieczność wyszkolenia odpowiednich kadr, odpowiedniej liczby pracowników jest tematem, który pojawia się w rozmowach kuluarowych, także ze strony czy to Państwowej Agencji Atomistyki, czy innych organów, w których cały czas prowadzone są rekrutacje.
Budowa elektrowni jądrowej dużym i skomplikowanym wyzwaniem
Kwestie prawne związane z budową pierwszej elektrowni jądrowej nie są szeroko komentowane w przestrzeni publicznej.
Patrycja Wysocka: Obecnie mówi się już o tym i to całkiem sporo. Zwłaszcza że specyficzne regulacje prawne mają istotny wpływ na przebieg inwestycji. Część postępowań zostało już wszczętych, a nawet zakończonych w związku z pierwszą lokalizacją Lubiatowo-Kopalino.
Jako Polska czekamy na decyzję Komisji Europejskiej w sprawie zatwierdzenia modelu pomocy publicznej. Wtedy będzie można intensywniej procedować z tym projektem, choć oczywiście część prac będzie się toczyć niezależnie.
Czy Komisja Europejska może nie zatwierdzić tego dokumentu?
Takie ryzyko zawsze istnieje. Komunikacja ze strony rządowej jest jednak optymistyczna. Z pewnością nie wszystkie ustalenia z KE są przekazywane do domeny publicznej. Ja nie biorę jednak udziału w procedurze komunikacji z Komisją Europejską.
Jeżeli chodzi o tę właśnie kwestię prawną, co jest największym wyzwaniem?
Trudno wskazać jedno największe wyzwanie przy takim projekcie, ponieważ cała budowa elektrowni jądrowej jest w ogóle dużym i skomplikowanym wyzwaniem samym w sobie.
Projekt tego typu angażuje wiele podmiotów, z różnych krajów, a więc i różnych systemów prawnych, w długim, wieloletnim horyzoncie czasowym.
Natomiast na tym etapie, na pewno swego rodzaju wyzwaniem jest procedura uzyskiwania wszystkich pozwoleń, zgód, zezwoleń. Jest to niewątpliwie proces wymagający zarówno czasu, jak i pracy, ponieważ tych dokumentów jest więcej niż w standardowej „niejądrowej” inwestycji infrastrukturalnej. Dochodzi komponent postępowań przed dozorem jądrowym.
To wszystko na pewno musi swoje potrwać. Szczególnie że w przypadku Polski, jest to pierwsza tego typu inwestycja, więc w praktyce przecierane są szlaki – także przez organy administracyjne, które po raz pierwszy mają do czynienia z tego rodzaju procedurami.
Jednak nie wiem też, czy to bardzo przeszkadza, odwracając trochę to pytanie, ponieważ nie mam takiego przekonania, że to idzie jakoś nadzwyczajnie „długo”. Po pierwsze odpowiednie organy muszą się nauczyć tych nowych kompetencji. Po drugie, priorytet bezpieczeństwa nakazuje, by postępowania były prowadzone wnikliwie i rzetelnie.
W Polsce brakuje wykwalifikowanych osób w obszarze jądrowym
Tak samo kadrowo?
Tak, konieczność wyszkolenia odpowiednich kadr, odpowiedniej liczby pracowników, jest tematem, który pojawia się w rozmowach kuluarowych podczas różnego rodzaju spotkań czy konferencji, także ze strony czy to Państwowej Agencji Atomistyki, czy innych organów, w których cały czas prowadzone są różnego rodzaju rekrutacje.
W Polsce nie ma jeszcze wystarczającej liczby wykwalifikowanych osób w obszarze jądrowym. Kolejnym wyzwaniem jest fakt, że w momencie startu jakiegoś projektu, automatycznie zainteresowanie na rynku wykwalifikowanym personelem jest szersze i z wielu miejsc równocześnie: zarówno od strony inwestora, od strony budowlanej i od strony właśnie wspomnianych organów państwowych.
Dostawcy technologii także tworzą swoje biura w Polsce. Organy państwowe muszą rywalizować jako pracodawca z innymi podmiotami, które taki wykwalifikowany personel chciałyby pozyskać.
W związku z tym, na pewno wyzwaniem, jakie czeka Polskę w związku z budową elektrowni jądrowej, jest nieustanna kwalifikacja i szkolenie kadr. Szkoły wyższe uruchamiają kierunki związane z energetyką jądrową, które te kadry mają docelowo kształcić.
Ale jest to także wyzwanie dla firm działających dotychczas w innych sektorach, a wchodzących w sektor jądrowy, jak np. nasza, świadcząca usługi doradztwa prawnego. Tu mogę śmiało powiedzieć, że jesteśmy w awangardzie, bowiem już od lat konsekwentnie budowaliśmy kompetencje w obszarze prawa energii jądrowej.
Dzisiaj jesteśmy już dobrze przygotowani do tego, by taką dedykowaną obsługę prawną dla sektora jądrowego świadczyć. Jesteśmy stale obecni na krajowych i międzynarodowych wydarzeniach na bieżąco uczestnicząc w dyskusji na temat energetyki jądrowej.
Renesans energetycznych kierunków w Polsce
Pani zdaniem kierunki związane z szeroko rozumianą energetyką cieszą się zainteresowaniem wśród studentów? Czy ta transformacja energetyczna jest widoczna na uczelniach wyższych?
Faktycznie można zaobserwować swego rodzaju renesans energetycznych kierunków. Jeszcze 10, czy 15 lat temu, to te kierunki nie były postrzegane jako szczególnie atrakcyjne. Natomiast w tej chwili, na pewno wiele osób chętniej je wybiera z tą myślą, o której pan wspomniał. Z chęcią zaangażowania się w transformację energetyczną i bycia częścią tego procesu.
Wiele ciekawych wątków pojawia się w debacie publicznej, jeśli chodzi o energetykę, co potwierdza, że to nie jest już, jakby się może komuś z boku mogło wydawać, wciąż ten sam, być może mało „atrakcyjny” system oparty na węglu, ale jest to nowoczesny miks energetyczny.
Dodatkowo jest to sektor dążący do tego, żeby go w jakiś sposób zautomatyzować, zinformatyzować, czyli i tutaj pojawiają się nam wszystkie procesy związane z AI, czy z cyberbezpieczeństwem, co też wzbudza pewne zainteresowanie wśród młodych osób.
Obserwujemy ten trend uczestnicząc także w wydarzeniach branżowych organizowanych przez uczelnie wyższe, jak np. Akademickie Forum Energii Jądrowej na AGH.
Do tego należy dodać zarobki?
Sektor prywatny faktycznie jest w stanie dobrze zapłacić specjalistom.
Jest pani wykładowczynią na SGH. Jak to wygląda z tej strony?
Tak, wspólnie z koleżanką z KKG Legal, mec. Patrycją Nowakowską, dołączyłyśmy do grona wykładowców studiów podyplomowych, kierunku energetyka jądrowa. Jest to jeden z popularniejszych kierunków studiów podyplomowych na SGH. W tej chwili uruchomiona została już piąta edycja, więc zainteresowanie jest niezmienne od kilku lat. Na ile wiem od kierowniczki studiów, doktor Bożeny Horbaczewskiej, szybko wypełnia się ta dostępna pula ok. 50 miejsc. I myślę, że gdyby miejsc było 2-3 razy więcej, to ten limit też by się wypełnił. Pani doktor zgromadziła wśród wykładowców czołowych polskich ekspertów, a program jest świetnie przemyślany. Także tylko pogratulować.
Ale tych ludzi cały czas będzie brakowało do pracy? Nie jest to chwilowy trend?
To są w dużej części ludzie, którzy już w tej chwili mają pracę, po prostu rozwijają swoje kompetencje, ściśle w kierunku energetyki jądrowej. Nie jest tajemnicą, że ci specjaliści są potrzebni. Chodzi zarówno o osoby, które pracują w firmach zainteresowanych swoim udziałem w przemyśle jądrowym, jak i w organach administracji publicznej, czyli na przykład właśnie w Państwowej Agencji Atomistyki czy w Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Trzeba także wspomnieć, że mimo iż w Polsce nie mamy jeszcze żadnej elektrowni jądrowej, mamy już w Polsce firmy, które realizują zlecenia w przemyśle jądrowym w innych krajach.
Także w naszym obszarze prawnym, prawnicy też rozwijają swoje kompetencje w dziedzinie prawa energii jądrowej. Ten krąg zainteresowanych jest szeroki i często są to ludzie, którzy dokształcają się, bo już posiadają pewną bazę, mają za sobą pierwsze doświadczenia w sektorze jądrowym. Sam proces kształcenia kadr też jest dość długotrwały. W ramach KKG Legal robimy to od kilku lat, na różnych polach, w tym przez udział w organizacjach branżowych, ale też przez zaangażowanie np. w prace Europejskiego Sojuszu Przemysłowego na rzecz małych reaktorów modułowych (SMR). Jest to inicjatywa Komisji Europejskiej, która ma wspierać rozwój i wdrażanie SMR w Europie.
Te osoby planują zostać w kraju?
Myślę, że chciałyby zostać i tutaj swoje kompetencje wykorzystać przy tych inwestycjach, które powstają w Polsce.
Rośnie społeczne poparcie dla budowy elektrowni jądrowej
Wracając jeszcze do kwestii formalnych. Czy liczba wymaganych dokumentów jest odgórnie narzucana? Chodzi mi o tę całą „papierologię”.
Część decyzji administracyjnych stanowią standardowe decyzje, które są wydawane w procesie inwestycyjnym, chociażby pozwolenie na budowę, choć w wypadku elektrowni jądrowej jest ono wydawane przez Wojewodę, czy decyzja środowiskowa wydawana przez Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska.
Wiadomo jednak, że jeśli jest to duża inwestycja, to sama ilość takiej dokumentacji, żeby złożyć każdy wniosek o wydanie decyzji, jest obszerna, ale to wynika już trochę z charakteru inwestycji, a nie z tak zwanej właśnie polskiej papierologii. Jest też drugi aspekt oceny poza tym standardowym trybem budowlanym, czyli decyzje wydawane przez tzw. władzę jądrową – prezesa Państwowej Agencji Atomistyki, a więc przede wszystkim: zezwolenie na budowę, zezwolenie na rozruch i zezwolenie na eksploatację. PAA bada aspekty ściśle jądrowe, dotyczące przede wszystkim bezpieczeństwa.
Jak jest z odbiorem społecznym, jeżeli chodzi o budowę bądź sąsiedztwo elektrowni atomowej?
W zeszłym roku, na zlecenie Ministerstwa Przemysłu, przeprowadzone zostało badanie, gdzie zanotowano rekordowe poparcie społeczne, wynoszące ponad 90 proc. dla budowy elektrowni jądrowej w Polsce. Jest też duże poparcie, z tego, co mi wiadomo, w gminie Choczewo, gdzie ma być zlokalizowana pierwsza elektrownia.
Często się mówi, że poparcie jest duże, ale jednocześnie nikt nie chce, żeby to było blisko jego domu, tzw. zjawisko „not in my backyard”. Natomiast w tym przypadku nawet lokalnie to poparcie jest dość duże. Podobnie jest z kolejnymi lokalizacjami wskazanymi jako preferowane przez Ministerstwo Przemysłu dla drugiej elektrowni jądrowej, tj. Konin i Bełchatów.
Tam energetyka jądrowa miałaby zastąpić wygaszaną energetykę węglową według tzw. ścieżki coal-to-nuclear, która zakłada wykorzystanie istniejącej infrastruktury węglowej do rozwoju energetyki jądrowej. Ścieżka ta może nie tylko przyspieszyć transformację i zmniejszyć jej koszty, ale ponadto może ograniczyć koszty społeczne poprzez maksymalne wykorzystanie potencjału regionów węglowych.
Autor: Maciej Badowski